Przeprowadzka – czyli zmiana także w życiu naszego psa

Życie pisze różne scenariusze, obsadza nas często w roli, w której nie do końca chcielibyśmy się sprawdzić. Bywa jednak tak, że z początku wydawałoby się bardzo trudna do odegrania rola, staje się szansą na nowe możliwości i początek lepszego życia, nowego życia…

Minęły już prawie dwa miesiące od naszej przeprowadzki. Nowe miejsce, nowa lokalizacja, nowe znajomości, nowa rzeczywistość!

Odkąd zapadła decyzja o przeprowadzce zastawiałam się jak moja szalona suka ustosunkuje się do tej decyzji  🙂 Bałam się jak będzie się zachowywać na nowym terenie, w nowym mieszkaniu, co w sytuacji gdy będę wychodzić z domu? Miałam milion podobnych myśli oraz świadomość, że początki na pewno nie będą łatwe. Wiedziałam, że potrzebny będzie czas na aklimatyzację zarówno moją jak i Comy, nie wiadomą było jedynie jak długo będzie trwać droga którą będziemy musiały pokonać w przyzwyczajeniu się do nowego domu…

Nierzadko podczas szkolenia kursanci pytali mnie – jak szybko przyzwyczaić psa do nowego miejsca zamieszkania i czy taka sytuacja nie będzie dla psa zbyt stresująca?

Zawsze starałam się uspokoić (już zestresowanych) opiekunów, że taka sytuacja jest normalna i jeśli tylko poświęcimy trochę czasu na pomoc psu w aklimatyzacji, to nie ma powodów do zmartwień. No i proszę, nastał moment w którym to ja musiałam odnaleźć się w takiej sytuacji i sama dostosować się do moich własnych wskazówek  🙂

Codzienność

Pierwszy tydzień był najtrudniejszy, Coma jak na rasowego pobudliwca przystało, ekscytowała się wszystkim! Każdy mój ruch prowokował ją do aktywności, był sygnałem, że może tam gdzie idę będzie działo się coś bardzo fascynującego! Bardzo pomocną okazała się być klatka – miejsce wyciszenia, azyl i po części „kawałek” starego domu  🙂 Pierwszy tydzień Coma podczas mojej nieobecności była zamykana w klatce, chciałam żeby przez pierwsze dni uczyła się spokojnie zostawać w nowym miejscu bez szukania sobie rozrywki np. w postaci sprawdzenia zębami jakości mebli  🙂 Po takim kilkudniowym przyzwyczajeniu, zostawała już w otwartej klatce z możliwością chodzenia po mieszkaniu. Oczywiście zawsze zostaje sama po intensywnym i długim spacerze, dzięki temu (póki co 🙂 ) nie zdarzyło się jej nic w domu z nudów zniszczyć.

Najbardziej zabawną (dla mnie) sytuacją było pierwsze spotkanie z windą! Tak, pierwsze… Coma nigdy wcześniej nie miała okazji jeździć windą! Nie zapomnę jak w okresie socjalizacji niemalże z listą w ręce dotycząca „Złotej 12stki” (czyli wszystkich sytuacjach z którymi szczeniak powinien zapoznać się przed ukończeniem 12stego tygodnia życia) chodziłam i zaliczałam z Comą kolejne wyzwania. Zawsze jednak przeżywałam fakt, że nie miałam okazji zapoznać jej z windą  🙂  Zastanawiałam się jak w związku z tym zareaguje na pierwszą przejażdżkę, ponieważ mieszkamy teraz w wieżowcu i jazda windą to codzienność. Oczywiście Pańcia przeżywała wszystko bardziej niż pies – zaopatrzona w smaczki na przełamanie pierwszych ewentualnych oporów i z opanowaniem w głosie byłam przygotowana na najgorsze, a tu Coma bez żadnych problemów spokojnie wsiadła i z zainteresowaniem przemieszczała się windą  🙂

Spacery

Mieszkamy teraz w północnej części Krakowa niedaleko dawnego pasa startowego, toteż byłe lotnisko stało się miejscem naszych codziennych spacerów. Niestety pierwszy spacer w tych rejonach nie należał do udanych, ponieważ moja szalona suka rozcięła sobie łapę co zakończyło się 3 szwami  🙂 Niestety o ile miejsca do wybiegania jest tam sporo i spacer bez smyczy nie stanowi problemu, o tyle ponieważ często są tam organizowane różnego rodzaju imprezy plenerowe, potłuczone szkło jest tam powszechnym widokiem. Należy więc w miarę możliwość kontrolować psa pod tym względem. Teraz już wiem!

Poza lotniskiem mamy na osiedlu dwa małe wybiegi dla psów. Jak już kiedyś wspomniałam nie przepadam za wybiegami, ponieważ Coma nie należy do psów którym jakoś wybitnie zależy na kontakcie z przedstawicielami swojego gatunku na tak niewielkim obszarze, a ja też nie przepadam za takim często „dzikim spędem” psów. Tak więc zazwyczaj tylko gdy pada deszcz i nie chce mi się iść na długi spacer, a na wybiegu w taką pogodę nie ma psów, idziemy tam na trening czy „wypiłkowanie”  🙂

Jeśli chodzi o spokojne dochodzenie do lotniska na luźnej smyczy, to jak to było z poprzednimi miejscami atrakcyjnymi – prace zaczynałyśmy od podstaw… Czyli pobudzenie suki przy dochodzeniu do miejsca atrakcyjnego JAK ZWYKLE jest na bardzo wysokim poziomie, co oznacza dla mnie JAK ZWYKLE pracę, pracę i jeszcze raz pracę nad obniżaniem pobudzenia. To samo dotyczy przejść dla pieszych, które nadal stanowią dla suki duże wyzwanie…

Podsumowując

Jeśli dużo podróżujecie z psem i w związku z tym poznaje on i szybko przyzwyczaja się do nowego miejsca, przeprowadzka nie będzie stanowiła dla niego żadnego problemu. Oczywiście fakt spędzenia kilku dni poza domem i zazwyczaj 24 h z opiekunem to jednak nie to samo co przyzwyczajenie się do tego, że nowe miejsce = nowy dom, ale na pewno pomaga w szybszym zaaklimatyzowaniu się.

U nas tak naprawdę bałam się tylko tego jak długo zajmie Comie przyzwyczajenie że nowe mieszkanie to miejsce spokoju i „włączenia funkcji off”  🙂 że moje każdorazowe wstanie z kanapy nie oznacza nic ekscytującego i że jak wychodzę to na pewno wrócę… Na szczęście nie było tak trudno jak myślałam i dość szybko obie zaakceptowałyśmy nowy dom

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Jeszcze nie ma treści do pokazania.